Pierwszą część wpisu skończyłem na „drugim śniadaniu” w schronisku na Stogu Izerskim. Kontynuujmy więc przygodę i w drogę!
Zdziwiło mnie, ile „energetyków” Czarek miał schowanych w plecaku. U mnie tylko banan, wafel, zielona herbata (do wykorzystania w Chatce Górzystów) i woda – mój kompan podróży zajadał się o wiele bardziej zróżnicowanym prowiantem.
Jednym okiem śledziłem trasy prowadzące ze Stogu w stronę Chatki, a drugim (okiem i) uchem podpatrywałem rozmowy innych turystów, delektujących się górską przygodą. Za nami siedziała dwójka Anglików, a dwa stoły dalej swój dzień planowała para małżonków w wieku około 35 lat (przypuszczam) z Wrocławia. Chwilę przed nami z jadalni wyszedł starszy traper, którego buty odcisnęły ślad na wielu szczytach oraz o wiele młodsza turystka, która z pasją robiła zdjęcia sobie i okolicom schroniska.
Konkluzja jest prosta i fascynująca – każdy na swój sposób przeżywał po prostu bycie turystą, tu i teraz, na końcu świata, zwanym Górami Izerskimi. Wyczuwalny był wszechobecny spokój i odcięcie od codziennego zgiełku. Rozmowy przypominały dysputy starożytnych Greków, którzy starannie ważyli i dobierali słowa do sytuacji. Czytaj dalej Przez Stóg i torfowiska do Górzystów schroniska (cz.2)