#7 Róża niejedno ma imię – Dzikie Róże w Janicach


Cykl rozmów z Pogórza Izerskiego, dotyczących funkcjonowania ludzi i ich zajęć w trakcie pandemii koronawirusa, dobiega końca. Niech więc prawdziwym deserem będzie opowieść Magdy z Dzikich Róż w Janicach, która jest żywym dowodem na to, że marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia. Dowodem na to, że być może nasze losy są w pewien sposób z góry ukartowane, tylko dowiadujemy się o tym niespodziewanie, w kolejnym dniu naszego życia. Dzikie Róże to opowieść o ludziach bezgranicznie oddanych pasji i pracy, którzy nie bali się marzyć, a których historia wprawia w  zdumienie. W końcu – róża niejedno ma imię…

autor: Marianna Sztyma

Cześć Magdo, gdzie można nacieszyć się zapachem Dzikich Róż?

Cześć! Odpowiedź brzmi – w uroczym wiejskim zakątku, mijając znak drogowy z napisem Janice. Do nas nawet łatwiej trafić z uwagi na tabliczkę „Sołtys” (śmiech; mąż Magdy – Rafał – jest sołtysem Janic). Od sześciu lat, kiedy los postanowił rzucić nas w te malownicze pagórki  i doliny, mieszkamy w Janicach. Od trzech lat prowadzimy tu agroturystykę pod nazwą „Dzikie Róże”, która wzięła się z mojej miłości do tych wspaniałych, szlachetnych kwiatów, a bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania naszego gospodarstwa. Dom, jego wnętrza, które widzisz obecnie, nie przypomina za bardzo budynku, który jeszcze 10 lat temu był z pozoru zwykłą szarą wiejską chatką. W ciągu kilku lat tchnęliśmy w niego nasze dusze, pasje – wnętrza domu są odzwierciedleniem naszych duchowych wnętrz. Znajdziesz tu dużo drewna, kamienia i cegły. Poczujesz charakterystyczny zapach wiekowych szaf, które ściągaliśmy z całego regionu i restaurowaliśmy, wykąpiesz się pod 100-letnim prysznicem, usiądziesz przy wspólnym drewnianym stole z resztą gości i będziesz delektował się naturalną żywnością, poczytasz książki, których u nas nie brakuje, a wieczorem wyjrzysz przez zielonkawe okienko na rozgwieżdżone niebo (Magda pyta o Starlinki i sprawdza za przeszklonymi drzwiami, czy coś już widać). Przeniesiesz się w czasie do czasów nieskażonych nowoczesnością aż tak, jak dzisiaj.

Jak to się stało, że zaczarowaliście stary wiejski dom w Janicach na swój różany sposób?

Jeszcze kilkanaście lat temu żyliśmy sobie w Chrzanowie położonym w połowie drogi z siedziby zespołu Myslovitz do wzgórza wawelskiego. Rafał pracował jako geodeta, a ja byłam nauczycielką przedmiotów nomen omen związanych poniekąd z różami. Jakieś 15 lat temu kupiłam album różany Oliviera de Viesschouwera, który opisuje setki odmian róż i pokazuje, jak je pielęgnować. Tematyka kwiatów, ogrodów od zawsze była moim konikiem. Sporo podróżowaliśmy z Rafałem po Europie, po części w poszukiwaniu ogrodniczych inspiracji. Koniec końców studiowałam nawet projektowanie ogrodów i miałam przez krótki czas firmę z tym związaną. W międzyczasie, kilkanaście lat temu w moje ręce wpadł miesięcznik Weranda Country, który traktuje o slow-life na prowincji, o wnętrzach, architekturze, ogrodach. Natrafiłam tam na opowieść o parze Holendrów, którzy zamieszkali gdzieś w zachodniej Polsce na malowniczym końcu świata, w poniemieckim domu. Swoją pozytywną energię przenieśli w jego remont i wyposażenie w tradycyjne meble, stare sprzęty z duszą. To była tak piękna historia, że od razu coś we mnie drgnęło. W mojej głowie urodziło się, raczej mało realne wówczas, ale jednak – marzenie. Wydaje mi się, że moja różana pasja była niewspółmierna do naszej, nie tak dużej jak dziś, działki. Kiedy dzieci dorosły i ruszyły na studia, mogliśmy pomyśleć o poszukaniu czegoś nowego, większego. Trafiło na kilkusetletni dom w Janicach na Dolnym Śląsku, u podnóża Gór Izerskich. Niebawem wzięliśmy się za prace remontowe. Patrz, tu gdzie teraz siedzimy, 20 lat temu trzymano zwierzęta (Magda pokazuje mi album ze zdjęciami dla porównania). Czas mijał na odnawianiu naszego gospodarstwa, a my w międzyczasie poznawaliśmy lokalną społeczność. Okazało się, że naszymi sąsiadami jest para Holendrów. Gdy ich odwiedziliśmy, nie wierzyłam własnym oczom – przecież ja znam te wnętrza i ten ogród z reportażu, który czytałam wiele lat temu, jeszcze mieszkając pod Krakowem. Co za historia – okazało się, że po latach kupiliśmy domek tuż obok Holendrów, którzy sprawili, że tyle lat miałam w sobie wielkie sielankowe marzenie. Ponadto okazało się, że w Janicach istniała i nadal istnieje uprawa moich ukochanych róż, a wszelkie przeszkody i trudności, które napotykaliśmy na swojej drodze w czasie remontu, bardzo szybko znajdowały swoje rozwiązanie. Może to wszystko było gdzieś wcześniej ułożone, przeznaczone dla nas? Może tak miało być? W końcu róża niejedno ma imię 🙂

Brama do różanego raju

Dom magiczny, ale obecnie nieco pusty – brakuje Wam klientów?

Klientów nie – gości tak, bo u nas są tylko goście 🙂 Traktujemy naszych gości po przyjacielsku, a oni tak samo podchodzą do pobytu w Dzikich Różach. Często jest tak, że z niektórymi gośćmi znamy się przez kolejne ich rezerwacje u nas. Część z nich zaprzyjaźnia się między sobą, czemu służy wspólny stół w kuchni na piętrze…a jeszcze inni potrafią trafić u nas na dawno nie widzianych przyjaciół. Część jest tak zmęczona pracą i codzienną gonitwą, że osoby te potrafią siedzieć w naszym domku najpierw przez kilka dni, odetchnąć wnętrzami wsi, zanim ruszą dalej. Czasem wpadają do nas osoby, które chcą po prostu zainspirować się aranżacją naszych rustykalnych wnętrz. Dzikie Róże tworzą w końcu nie tylko gospodarze, ale przecież też ludzie, którzy spędzają u nas czas wolny. Choć faktycznie – obecnie jest to niemożliwe. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Potrzebowaliśmy czasu wolnego dla siebie samych. To dla nas okazja do robót w ogrodzie, remontu wnętrz, czy do przemyślenia wieczorem niektórych spraw. Mogę w spokoju zadbać o róże, których jest tu całe mnóstwo odmian. Z różami jak z winem – każda ma swój smak, zapach…a nawet rocznik!

Czy agroturystyka to dzisiaj sprawa ciężka pod względem finansowym?

Cała ta sytuacja nie jest dla nas łatwa, bo nie dość, że przez brak gości zatrzymały się nasze dochody, to dochodzi jeszcze kwestia robót, które wykonywaliśmy w celu przygotowania Dzikich Róż do nowego roku, nowego sezonu. Jesteśmy jednak dobrej myśli, bo goście zachowują się bardzo odpowiedzialnie, wyrozumiale dla obecnych czasów. Mówią nam, że kiedyś wykorzystają swoje rezerwacje u nas, nie chcą zwrotów zaliczek. Wiadomo – każdy chciałby w końcu przeżyć długo wyczekiwany urlop z dala od wielkich miast. Mamy już nawet listy rezerwowe, gdyby jakimś cudem udało się „odmrozić agroturystyki” wcześniej. Ludzie tęsknią za wolnością, za wczasami, za normalnością… Pytałeś też o kwestie pomocowe od państwa – niezbyt to nas dotyczy, bo żeby prowadzić agroturystykę, musisz być rolnikiem. Odpada więc cała masa spraw związanych z ZUSem, skarbówką etc.

Magiczne okno – od niego jasnozielony kolor Dzikie Róże zaszczepiły w swoich detalach

Żyjecie daleko od wielkomiejskiego zgiełku, tutaj łatwiej o refleksje. Masz jakieś?

Myślę, że zmiany w społeczeństwie są chwilowe. Teraz zwolniliśmy, więcej czasu spędzamy ze sobą, weryfikujemy nasze wartości i priorytety. Ale przecież pandemia kiedyś się unormuje i co wtedy? Czy człowiek zrozumie, że ta gonitwa za dobrami dnia codziennego nie powinna być najważniejsza? Że na własne życzenie niszczymy naszą planetę? Że większość zmian na Ziemi, do których się przyczyniamy, jest nieodwracalna? Wątpię, że ludzie „przejrzą na oczy”, co tak naprawdę jest ważne. Myślę, że gatunek ludzki nie wyciągnie większych wniosków z obecnej sytuacji. Współczuję ludziom, którzy są zamknięci w wielkich miastach, między innymi z tego powodu doceniam to gdzie jestem, kogo i co mam obok siebie i czym mogę się cieszyć, co nie jest dostępne dla każdego. Dzikie Róże w Janicach nadają temu wszystkiemu sens.

Niecodzienny widok jednego ze zwykle rozchwytywanych pokoików w Dzikich Różach. Prostota, rustykalność, drewno i trochę cegły z kamieniem.

 

Zdjęcia dzięki uprzejmości Magdy i Rafała z Dzikich Róż 🙂

Izersko gorąco zachęcam do zajrzenia na ich stronę i poznania osobiście tych fantastycznych ludzi oraz zaczerpnięcia magii tego miejsca:

https://www.facebook.com/dzikieroze/

http://www.dzikieroze.pl