W trzeciej części mojego cyklu „śladami koronawirusa w Górach Izerskich” zabiorę Was przed obiektyw mojej znajomej po fachu, Natalii Jarczewskiej, rodem ze Świeradowa, która na co dzień wykonuje m.in. intrygujące portrety w izerskich leśnych zakątkach (i chyba ze względu na te fascynujące zdjęcia z wiankami na głowie kilka miesięcy temu natrafiłem na nią na Instagramie). Czy w branży szeroko pojętej sztuki wirus również odcisnął swoje piętno? Czy można (a może bardziej) czy należy być dzisiaj optymistą? O tym opowie Wam Natalia – zapraszam.

Cześć, ponoć mieszkasz w górach i lubisz robić zdjęcia?
Cześć! Mam na imię Natalia, pochodzę ze Świeradowa-Zdroju. Od najmłodszych lat pasjonowała mnie fotografia, którą pielęgnuję do dziś. Najbardziej lubuję się w portretach, choć od trzech lat niewiele dalsza mojemu sercu jest fotografia ślubna. Świeradów to górskie miasteczko – jego turyści chwalą sobie tutejsze pejzaże i mocno rozbudowaną turystykę. Niejednokrotnie słyszałam od swoich przyjezdnych klientów, że nasza górska mieścina „ma to coś”, i że zdecydowanie lubią tutaj wracać. Do leśnych zakątków izerskich lasów i wędrownych ścieżek, które wiodą w górę, w nieznane. Świeradów i okolice są bogate w piękne miejsca (te bardziej i mniej dostępne), które często służą jako tło do moich kadrów. Dopiero wtedy mogę powiedzieć, że zrobione przeze mnie zdjęcie jest niepowtarzalne.

Co sprawiło, że swoje hobby zamieniłaś w sposób na życie?
Jak już wspomniałam, fotografia kiełkuje we mnie od najmłodszych lat. Wiedziałam, że bardzo chcę robić coś, dzięki czemu będę czuła się spełniona. Początkowo nie brałam tego na poważnie. Aparat był dla mnie po prostu narzędziem do zabawy i bezgranicznego poszerzania pola swojej wyobraźni. Z czasem byłam zauważana przez coraz więcej osób, które kibicowały mojej pasji. Po ukończeniu szkoły średniej uświadomiłam sobie, że to jest ten kierunek, w którym chcę się dalej rozwijać i zdobywać doświadczenie. Jestem typem osoby, która po prostu chce robić to, co kocha. Dlatego największą motywacją był głos serca i podążanie za pasją, właśnie tutaj – na Pogórzu Izerskim. Bez przymusu i jakichkolwiek barier. Takie były motywy działania Natalii J. (śmiech).

I wtedy pojawiła się bariera w postaci koronawirusa?
Niestety, ale tak. W życiu nie spodziewałabym się, że odczuję skutki czegoś takiego. Co prawda, jestem głównie fotografem plenerowym i zimą popyt na sesje zdjęciowe jest dużo mniejszy niż latem, czy późną wiosną. Nie zmienia to jednak faktu, że wirus dostatecznie pokrzyżował mój marcowy i kwietniowy kalendarz. Kilka par przeniosło już terminy ślubów o kilka miesięcy do przodu – co nie jest dla mnie łatwe. Muszę znaleźć dla nich miejsce w zapełnionym już grafiku ślubnym na dalszą część roku. Tym sposobem jeden ślub już mi się niestety wykruszył, co nie było zbyt komfortowe dla mnie i dla pary młodej, która na nowo musiała szukać usługi fotograficznej. Ogólnoświatowy kryzys związany z wirusem spowodował u mnie (jak i u większości, różnej wielkości firm) dziurę budżetową, ponieważ nie jestem w stanie w obecnej sytuacji wykonywać swojej pracy.
Myślisz, że „Tarcza Antykryzysowa” będzie skutecznym remedium na problemy Twoje i innych przedsiębiorców?
Uważam, że jest to pomoc, która na pewno pomoże wielu firmom. Jeśli chodzi o mnie – jest to niewielka suma, ale wystarczająca, by jakoś przeżyć. Podkreślam, że to subiektywne podejście, bo nie mam pojęcia, ile wydatków miesięcznych mają przedsiębiorcy. Przecież muszą jakoś utrzymać lokale gastronomiczne, gabinety kosmetyczne, fryzjerskie i wiele innych. Ja działam głównie w plenerze, nie mam więc dodatkowych kosztów w postaci studio. Natomiast mam wiedzę na temat cen lokali w moim mieście i uważam, że „Tarcza Antykryzysowa” to niewiele w stosunku do kosztów, jakie każdego miesiąca muszą ponosić przedsiębiorcy. Już nie wspomnę o utrzymaniu ich pracowników.
Nie ma przedsiębiorców bez klientów?
Myślę, że wirus u większości z nas wzbudził dużo strachu i obaw. Mimo tego, że w Świeradowie nie było wiele przypadków zachorowań, uważam, że ludzie będą potrzebować miesiąca lub dwóch na ponowne otwarcie się na usługi z zewnątrz, w tym te fotograficzne. Jeśli chodzi o klientów, których już mam wpisanych w grafik i potwierdzili to zaliczką, żaden z nich nie zrezygnował ze swoich planów. Może jedynie, w miarę możliwości przesuwają terminy do przodu. Uważam, że wszystko jest kwestią czasu – gdy wirus się uspokoi, pojawią się i nowi klienci, którzy nie będą odczuwać już zagrożenia ze strony otoczenia.

Mniej klientów – więcej czasu dla siebie?
Obowiązująca wszechobecna „kwarantanna” niesie ze sobą sporo ograniczeń, które większości z nas utrudniają normalne życie, takie jak dotychczas. Nie ubolewam aż tak nad zakazami „wielkomiejskimi” – mam na myśli wyjście do kina czy do galerii. Jestem raczej typem domatora, który bardziej skłania się ku wyjściu do lasu, czy na spacer do parku. Niestety to też zostało ograniczone i ubolewam nad tym, ponieważ zostałam odcięta od ukochanych górskich krajobrazów, które służyły również jako tło do moich kadrów. Nie nazwałabym tego absolutnie „złym czasem” – bardziej chwilą, dzięki której człowiek może trochę zwolnić i w spokoju przetrawić myśli. Nadrobić zaległości, powspominać stare sesje zdjęciowe, opatentować nowe sposoby obróbki zdjęć, czy pomyśleć o dalszych strategiach rozwoju swojej firmy. Chcę wykorzystać ten czas jak najbardziej pożytecznie. W końcu mam czas, by odpocząć i zregenerować siły…a po wszystkim wziąć nowy, jeszcze większy rozpęd i działać!

„Jak żyć, Panie Premierze?”
Koronawirus wprowadził ogromne spustoszenie wśród społeczeństwa na całym świecie. Wkradł się niespodziewanie w naszą codzienność i wywrócił ją do góry nogami, nakładając z góry nowe zasady, którym musieliśmy się podporządkować. Myślę, że gdybyśmy wiedzieli o jego nadejściu, być może moglibyśmy się lepiej na to wszystko przygotować. Myślę, że gdyby zakazy zostały wprowadzone wcześniej, wirus nie wyrządziłby tyle krzywdy i cierpienia wśród ludzkości. Najważniejsze, aby mimo to nie tracić nadziei na lepsze jutro, nie panikować i zbierać siły, które pomogą nam się dźwignąć po tak trudnym okresie. Wierzę, że wszystko wróci do normy. Potrzebny będzie jednak czas i wzajemna pomoc, bo i społeczeństwo, i gospodarka same z dnia na dzień nie wstaną.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Natalii (jej autorstwa oczywiście) – jeśli ciekawi jesteście jej twórczości (polecam leśne portrety z wiankami!), zajrzyjcie na jej strony >>>