
Jeśli spytacie, dlaczego wybrałem się w niedzielę na wycieczkę po Górach Izerskich dopiero o 11.30, to odpowiem następująco: bo mnie, kuźwa, stać. A na poważnie – jakoś ciężko po tygodniu pracy zebrać się z samego rana w dzień wolny – może z wiekiem zmienię podejście. Słoneczne południe 26 stycznia 2020 – samotny wędrowiec w czarnych spodniach i oliwkowej kurtce wyrusza z Rozdroża Izerskiego i podąża monotonnym żółtym szlakiem w stronę Rozdroża pod Kopą. Na szyi zwisa mu sporych rozmiarów amulet w kolorze wczorajszego śniegu, bez którego w górach nie jest sobą. Tego dnia dotrze do Chatki Górzystów, po drodze spotykając dziesiątki narciarzy, a wracając spotka… Przeczytajcie sami.