Nocne niebo nad Pogórzem Izerskim


Należę do ludzi, którzy codziennie sprawdzają prognozy pogody i fazy Księżyca. Jeśli na horyzoncie kalendarzowym pojawia się nów lub Księżyc wschodzi dopiero nad ranem, a niebo jest bezchmurne, to jest duża szansa, że wyjadę nocą w teren z aparatem. Teraz dni są długie (ale za to noce ciepłe), więc najlepiej poczekać do około 23.00 i cieszyć się nocnym niebem izerskim do mniej więcej 2.30. Później zaczyna robić się jasno. Co prawda z Gryfowa, Mirska, czy Świeradowa widać gwiazdy, ale Droga Mleczna ludzkim okiem jest dostrzegalna dopiero z obrzeży wiosek Pogórza Izerskiego. Lustrzanka z jasnym obiektywem pozwala jednak w niespotykany sposób pokazać to, co gołym okiem nie jest aż tak widoczne. Zapraszam na krótką nocną wycieczkę dookoła Gryfowa Śląskiego. Razem poszukamy i zobaczymy tę Drogę Mleczną, która jest tutaj na wyciągnięcie ręki…

Widok na Drogę Mleczną z łąk i pól między Wieżą a Zaciszem. Wiązka światła z dołu to Mirsk. Wystarczy pójść kilometr poza zabudowania rodzinnej wioski, by cieszyć oczy takim widokiem…

Samotna przejażdżka po takiej prowincji potrafi dostarczyć wielu niesamowitych doznań, z których najprzyjemniejszym jest taki widok nocnego nieba jak wyżej. Do tego cała symfonia polnych świerszczy i wszędobylskiego robactwa łąkowego. Poza tym – cisza absolutna. Auto przejedzie raz na kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Ruszające się krzaki metr za Tobą potrafią przyspieszyć bicie serca – nie wiesz i nie widzisz, czy to tylko mysz, czy coś  znacznie większego. Zdjęcie w nagłówku zostało zrobione na skrzyżowaniu drogi z Gryfowa do Mirska z wylotem ze wsi Wieża w stronę Zacisza i Karłowca. Dalej pojechałem w górę, w stronę starej kopalni bazaltu w Wieży – niedawno było tam śmietnisko, a teraz stoi tam firma zajmująca się rozbiórką sprzętu elektrycznego. Jest tam miejsce, z którego za dnia widać całe Sudety Zachodnie…a w nocy wygląda to tak:

Po lewej i po prawej drzewa, w dole Mirsk i reszta wiosek Pogórza Izerskiego, a nad górami TO COŚ. Wprawne oko dostrzeże mały świetlisty punkcik w Karkonoszach – to Śnieżne Kotły.

Następnie obrałem kurs na wzgórze kapliczne w Proszówce. Jestem przeciwnikiem położenia tam asfaltu – to jednak dzikie miejsce, a odkąd jest tam nowa nawierzchnia, miejsce to jest regularnie zaśmiecane i odwiedzane przez ludzi niepowołanych. Miałem okazję po raz kolejny to przetestować – w czasie robienia zdjęć z rykiem tłumika i piskiem opon na górę wjechało jakieś stare małe auto, wzbogacone w wiejskim warsztacie o coś ekstra. Nie wiem, kim byli ci ludzie, ale gdy zobaczyli, że już ktoś tu jest, udali się w dalszy wyścig. Ja natomiast wróciłem do robienia zdjęć:

W dole światła Gierczyna, Przecznicy, Rębiszowa. Ten jasny punkt na prawo od Drogi Mlecznej to Jowisz.
Wygląda jak połączenie celtyckich legend z bezdrożami u podnóża Karpat – miejsce absolutnie magiczne. Aparat wyłapał nawet ruch izerskich duchów wokół poniemieckiego krzyża na wzgórzu kaplicznym 🙂

Była już 2.30 i powoli niebo zaczęło powracać do dziennej jasności, a Droga Mleczna stawała się coraz mniej widoczna. Śpiący, ale zadowolony wróciłem do domu. Pora czekać na kolejny nów i liczyć na bezchmurne niebo. Tym razem chyba przejdę się do Chatki Górzystów – tam to dopiero jest widok nocnego nieba!