Kiedy pytają mnie – Pawle, gdzie u Was w tym całym Izerbejdżanie można przystopować, wyłączyć zegarek, komórkę, odpocząć, zwiedzić coś niecodziennego, delektować się bajecznymi krajobrazami – odpowiadam: wszędzie, ale najlepiej w Antoniowie. Bywałem w wielu polskich wsiach – w tych górskich i nizinnych, w biednych i bogatszych – ale Antoniów jest jeden, a raczej jego część, która nosi nazwę Bożej Góry (Jaroszyc, ale pierwsza nazwa brzmi bardziej sielsko). O tej baśniowej krainie w Polsce praktycznie nikt nie słyszał – ba – nawet w Jeleniej Górze, Gryfowie nie wszyscy wiedzą o jej istnieniu. Raz tu przyjedziecie i będziecie tylko wracać. Foto na zachętę i zapraszam na spacer po Bożej Górze…

Volvo na żółtych tablicach, flaga UE, czekaj, czekaj. To nadal Polska? Owszem, już wyjaśniam. Boża Góra i jej domki w połowie są wykupione przez Niemców, Holendrów, Belgów (ponoć też przez inne europejskie nacje, ale to nie jest potwierdzona informacja), a w części przez Polaków z różnych stron Polski (w myśl powiedzenia cudze chwalicie – swego nie znacie domki te nie są doceniane przez tutejszych, ba, nawet niektóre wystawione są na sprzedaż – kupiłbym, gdyby nie studencka kiesa).

Info na tablicy przybliżą Wam unikalność tego miejsca i architektury.

Domek, do którego malownicze wejścia widzicie wyżej – jest na sprzedaż!







Jak głosi wikipedia: Antoniów (Antonienwald) powstał w latach 1660-1670 jako folwark w dobrach rodziny Schaffgotschów. Wcześniej na jego terenie działali w XVII wieku szklarze, związani z ośrodkami produkcji w Chromcu i Piechowicach. Z czasem folwark przekształcił się w wieś o luźnej zabudowie z charakterystycznie rozrzuconymi pojedynczymi zagrodami na obrzeżu bardziej zwartej zabudowy w centrum wsi. W 1747 roku zamieszkiwało ją 41 zagrodników i chałupników, zaś w 1786 roku ich liczba wzrosła do 53. We wsi była też czynna papiernia. W 1840 roku mieszkało tu 140 przędzarzy oraz 18 innych rzemieślników i handlarzy. Działały wtedy papiernia, tracz, młyn do mielenia kory dębowej i młyn wodny. W 1976 roku na wsi istniało 37 gospodarstw rolnych
Podjazd do samej Bożej Góry wymusza na rowerzystach wrzucenie jedynki, a na zmotoryzowanych dwójki. Inaczej tu nie podjedziecie. A zimą? A zimą możecie liczyć na napęd 4×4, trochę farta, że nie zasypie wsi, no i bożą łaskę, że uda się Wam wdrapać na sam szczyt. Szczególnie wspominam letnie podjazdy pod Antoniów, gdzie pot leje się z człowieka tak mocno i nieustannie, że mimo stawania na pedałach, musicie jeszcze zamienić rękę w wycieraczkę…ale warto. Autem, rowerem, na piechotę. Być w Górach Izerskich, czy w okolicach, a nie wpaść do Antoniowa – Bożej Góry, to po prostu grzech.